O zwierzętach z Galapagos krążą legendy. Wszyscy chwalą przyrodę, a zwłaszcza faunę. Jednak sporo osób narzeka, że jest drogo. Czy warto tam jechać? I co można zobaczyć? Dowiecie się tego w tym wpisie!
Ten słynny archipelag składający się z 19 wulkanicznych wysp od lat przyciągał badaczy, naukowców i przyrodników z całego świata. To tutaj Karol Darwin obserwując miejscową faunę zaczął doszukiwać się swojej teorii ewolucji, a Jacques Cousteau kręcił swoje filmy podwodne.
Dziś jest podobnie. Przypływają tutaj żeglarze, przylatują turyści. Filmowcy i fotografowie zbierają fantastyczne materiały. Mimo, że Galapagos leży tuż przy równiku, to klimat nie jest taki, jak na zdecydowanej większości tropikalnych wysp. Wszystko za sprawą zimnego prądu Humboldta, który płynie wzdłuż wybrzeża Ameryki Południowej i na wysokości Ekwadoru odbija w kierunku zachodnim. Powoduje, że miejscowy krajobraz jest zdecydowanie bardziej surowy.
Magia Pacyfiku
Galapagos było pierwszym przystankiem podczas rejsu przez Pacyfik, który miałem okazję odbyć, gdy pracowałem na jachcie Ocean View. Ocean Spokojny już od samego początku postawił wysokie wymagania. Bogactwo tamtejszego życia morskiego jest ogromne. Spotykaliśmy liczne stada delfinów, a równie często widywane wieloryby puszczały fontanny i pokazywały ogony.
Po siedmiu dniach żeglugi, a właściwie motorowania, od wypłynięcia z Panamy, dopływamy do wyspy San Cristobal. Jest jedyną jaką odwiedziliśmy i to na jej podstawie opiszę moje wrażenia z Galapagos. Mały spoiler na początek – są mega pozytywne!
Do lądu zbliżamy się o wschodzie słońca. W tym czasie do jachtu podpływają trzy lwy morskie. Zaczynają skakać wesoło dookoła. Razem zresztą załogi wyciągam aparat i robimy im sesję zdjęciową. Nie wiedząc jeszcze, że gdy rzucimy kotwice, lwy po prostu… wskoczą na pokład.
Zwierzęta na Galapagos ludzi się nie boją
Wtedy zrobiliśmy im kolejną sesje. Lepsze światło zaowocowało naprawdę dobrymi fotografiami. I wszystko było w porządku, dopóki były to szczeniaki. Jednak wkrótce przypłynęły ich mamy, a za nimi dwumetrowe samce.
Przestało być kolorowo, a reszta pobytu była naznaczona walką o dominacje na jachcie. My kontra lwy. Zablokowaliśmy rufę odbijaczami, a raz nawet zdarzyła mi się nocna wachta, podczas której przeganiałem te niezbyt ładnie pachnące ssaki.
Nie był to tylko nasz problem. Każda niezabezpieczona łódka czy statek momentalnie zostawał przejęty przez lwy morskie. Miejscowi otaczali burty i relingi drutem kolczastym, ale nawet to nie zawsze pomagało.
Lwy, czyli uchatki kalifornijskie, do tego stopnia polubiły towarzystwo człowieka, że swoją największą kolonię założyły na miejskiej plaży. Ujęcia mogące wylądować w National Geographic robi się tam z deptaka przy plaży. Oczywiście nie znaczy to, że nie spotkamy lwów na pięknych i pustych plażach. Większość obszaru archipelagu jest Parkiem Narodowym.
Żółwie słoniowe z Galapagos.
Nie mógłbym nie napisać o największym symbolu Parku – żółwiach słoniowych. Te gady dożywają 120 lat. Ciekawostką jest, że potrafią wytrzymać bez jedzenia i wody nawet do roku. Co zrobili żeglarze oraz wielorybnicy kiedy odkryli ten fakt? Zjedli żółwie.
Przypływali na Galapagos i ładowali je na statki, a gdy podczas długiego rejsu przez Pacyfik, gdy kończyły się im zapasy, to po prostu zjadali żółwie. Zaczęto też pozyskiwać z nich tłuszcz i w ten sposób zabito około 150 000 osobników. Większość populacji tego gatunku.
Teraz na kilku wyspach są ośrodki, gdzie naukowcy starają się przywrócić dawną liczbę tych zwierząt. Są to spore, ogrodzone tereny. Badacze zbierają jaja i opiekują się wyklutymi żółwiami, aż do momentu, gdy te są wystarczająco duże, żeby nie zagrażały im szczury. Gryzonie zresztą przywiezione zostały przez nas. Byłem tam podczas sezonu godowego i widziałem, że gady chętnie współpracują.
Raj dla fotografów
Korzystając z faktu, że kontakt z fauną jest bliski i łatwy, przez większość czasu biegałem z aparatem i polowałem na zwierzaki jak na pokemony. Miałem listę i odhaczałem kolejne pozycję. Udało mi się zrobić ciekawe zdjęcia legwanów morskich, fregat czy pelikanów.
Tak, ptactwa na Galapagos jest sporo. Zdecydowanie najciekawszym gatunkiem okazał się głuptak niebiesknogi. Ten śmieszny ptak tak nieporadnie wygląda tylko na lądzie. Gdy zaczyna polować, to nabiera wdzięku i gracji. Gdy zobaczy zdobycz to pikuje w dół z dużej wysokości. Składa się niczym scyzoryk i wpada z impetem do wody. Potrafi w niej nurkować nawet do głębokości 20 metrów.
Ciekawe są zaloty głuptaków. Samiec podchodzi do samicy i zaczyna tańczyć, przeskakując z nogi na nogę. Gdy samica jest zainteresowana, przyłącza się do nowego partnera i poruszają się synchronicznie.
Nurkowanie na Galapagos
Na San Cristobal można wybrać się na nurkowanie z rekinami. Wycieczka na pobliską skałę, wystającą z oceanu o nazwie Kicker Rock kosztuję nie mało, ale zdecydowanie warto. Podwodny świat zachwyca. Widziałem rekiny młoty, ogromne ławice ryb i wielkiego żółwia. Wszędzie pływają lwy morskie.
W tych wodach można też spotkać największego z rekinów, rekina wielorybiego, a także wieloryby i inne ciekawe morskie stworzenia. Dobrze jest się zaopatrzyć w piankę, bo woda do ciepłych nie należy. Wszystko przez wspomniany we wstępie prąd Humboldta.
Czy warto tam jechać?
Odpowiedź na to pytanie jest jedna. Jak najbardziej warto! Wiem, że mówi się o cenach na Galapagos. I fakt jest drogo. Ale bez przesady. Nie ma wielkiej różnicy pomiędzy Galapagos czy wieloma miejscami na Karaibach. A jest taniej niż na Polinezji Francuskiej na przykład. Ogólnie wyspy tanie nie są.
A to co zobaczycie jest czymś unikalnym na skale świata. Na Galapagos człowiek czuje się, jakby trafił na inną planetę. Niekoniecznie też trzeba jeździć na wszystkie wycieczki. Ja właściwie byłem tylko na nurkowaniu, bo nie ma innej opcji na zrobienie tego. Objechałem też wyspę taksówką, a za całe auto z kierowcą, który czeka na Ciebie przy każdej atrakcji zapłaciłem 60$. Co przy podziale kosztów już nie wychodzi źle. Resztę czasu spędziłem chodząc, gdzie tylko mogłem. Naprawdę jest tam co oglądać.
Mam nadzieję, że wpis się podobał. Jeśli tak, to zapraszam po więcej na mojego Facebooka lub Instagrama.